Sylwestrowa matrioszka

Już po północy, dlatego taki tytuł.
 Matrioszka. Tylko jedna, najmniejsza. W ogóle pojedyncze figurki się tak nazywa czy tylko jako całość, włożone jedna w drugą?
Naszukałam się na własnym komputerze zdjęć, a i tak nie znalazłam pierwszych, takich po znalezieniu tej figurki w keszu (jak ktoś nie wie co to kesze to zapraszam do googlowania, najlepiej pod hasłem "geocaching").
Jeszcze szukam...
Już myślałam, że znalazłam, ale to było zdjęcie gdzie trzymam zdechłego szerszenia, sprzed pięciu lat... prawie, prawie.
Nie, nie znalazłam. Poddaję się tymczasowo, bo już prawie godzinę szukam.
No nic sklecimy całość z tego co mamy.
Matrioszka znaleziona w stanie złym, była brudna, farba z niej odchodziła i ogólnie budziła litość. Utrzymana w kolorystyce biało-niebieskiej. Z typowymi różowymi policzkami, długimi rzęsami i wydętymi ustkami. Nastąpiła renowacja, chociaż w sumie to mocno, bardzo mocno odeszłam od pierwowzoru, więc chyba nie tak to powinno się nazywać... Mikroszlifierką ze szczotką drucianą zdarłam farbę i podkład. O dziwo naszkicowałam projekt. Potem użyłam, jakże odpowiednich do drewna, farb do ceramiki. Sporo warstw żeby dobrze pokryć powierzchnię. Ogólnie to dorywczo malowałam matrioszkę przez kilka miesięcy, jak mi się przypomniało. Taki plus z tego, że przynajmniej miałam pewność, że warstwy na pewno wyschły. Wybrałam przeciwieństwo oryginału, czyli złoto, czerwień i zieleń odcinające się od czerni tła. I właściwie dziecięcą twarzyczkę.

A tak się prezentuje:

Matrioszka musiała cierpliwie czekać na swoją kolej...

W końcu wpadła w moje ręce.

Wygląda na to, że ją to ucieszyło.

Dumnie prezentowała się na improwizowanym podium na tle tablicy korkowej.

Pozowała ze wszystkich stron.

A na koniec chciała życzyć: "Szczęśliwego Nowego Roku!" (i nie żegnać się tyłem...)


I ja życzę: Szczęśliwego Nowego Roku!


A nawet szczęśliwego nowego roku, bo z dużej litery to ponoć chodzi o jeden konkretny dzień, a nie cały rok  :)

Pozdrawiam i do następnego!

PS. Czy ja kiedyś będę pisać mniej nocne posty? Chyba z tego się nie wyrasta... Póki co.  No, ale pora jednak spać, bo dopadł mnie kataro-zatoko-przeziębienio-kaszel i organizm będzie się domagał zadośćuczynienia. Najwyżej prześpię sylwestrowe świętowanie. O nie, fajerwerki! Strach od dzieciństwa :D


Komentarze